Wybór redaktorów

Lekcje marcowego szaleństwa

Anonim

Jestem sporym fanem sportu. Jedna rzecz, którą miłość o sportach, to lekcje, które może dostarczyć o życiu. Istnieją oczywiste korzyści płynące z ciężkiej pracy lub życia, aby walczyć z innym dniem. Ale uderzyło mnie w twarz przez te ostatnie weekendy, kiedy oglądałem ekscytujący turniej koszykówki NCAA, nazwany "March Madness"? bo wszystko może się zdarzyć, gdy 64 collegi i uniwersytety rywalizują o krajowe kolegialne mistrzostwa koszykówki.

W tym roku był najlepszy i zilustrował punkt, który jest ważny dla każdego z nas walczącego z groźną dla życia chorobą: To nie koniec, dopóki się to nie skończy . W jednej grze wynik i oczekiwany wynik zmieniły sześć punktów w ostatnich sześciu sekundach. W innym, moja ulubiona drużyna - wygrywająca w dużej części gry - dmuchnęła w końcu, gdy druga drużyna ukradła piłkę i zatopiła strzał w ostatniej chwili. I właśnie ten miniony weekend, szkoła, o której nikt nie słyszał, Uniwersytet George'a Mason'a, pobił krajową potęgę, Uniwersytet w Connecticut i zaszokował wszystkich ekspertów. Nawet do ostatniej minuty koniec był niejasny. Ale w końcu ten facet naprawdę pokonał wielkiego faceta, w nadgodzinach - co za dreszcz!

Teraz zastosujmy to do naszej podróży z poważną chorobą. Czasami może się wydawać, że szanse są przeciwko nam, a choroba, którą niektórzy nazywają "Bestią", wygrywa. Możemy nawet być na linach. Ale te turnieje koszykówki pokazały mi, że zawsze jest nadzieja. Nawet jeśli jest to tylko przebłysk, jest nadzieja. I tak, jak miliony widziało w krajowej telewizji kilka razy podczas March Madness, wszystko może się zmienić nawet w ostatniej chwili. To nie koniec, dopóki się nie skończy.

Mam nadzieję, że niektórzy ludzie w szpitalnych łóżkach obserwowali. Wiem, że gdybym miał naprawdę mroczne godziny, powrócę do tego wideo w mojej głowie "brzęczyka", gdy zegar zamieni się w zera; słabszy wygrywa i udowadnia, że ​​wszyscy "eksperci" się mylą.

To nie koniec, dopóki nie skończy się koszykówka i nasza walka z chorobą.

- Andrew

arrow